środa, 19 grudnia 2012
Rozdział 1
- Wiesz... - Zaczęła Brandi. Dwudziesto dwulatka trzymała w jednej ręce papierosa, a w drugiej butelkę z jakimś tanim piwem. - Moje życie już chyba gorsze być nie mogło.
- Co ty gadasz maleńka?! - Krzyknął do niej Trevor. - Powinnaś być najszczęśliwszą dziewczyną na świecie! Masz mnie, a inne panny Ci wszystkiego zazdroszczą.
- Zazdroszczą? Ciekawe czego. Tego, że chodzę z największym dupkiem w szkole? Czy tego, że moja matka zostawiła mnie, brata i ojca samych i wyjechała gdzieś do Meksyku? - Spojrzała na chłopaka ze łzami w oczach. - Wiesz co Trev... To jest chore. Ten nasz cały związek. I w tej chwili go kończę.
Brandi zgasiła papierosa i odstawiła butelkę na ziemi, po czym szybkim krokiem zaczęła odchodzić od chłopaka.
- Czy ty ze mną właśnie zerwałaś?! - Krzyknął za nią.
- Tak! - Odpowiedziała mu. Ani się spostrzegła, Trevor stał już koło niej. nie wiedziała o co mu chodzi. - Czego jeszcze chcesz? Nie mam ochoty na większe kłótnie. Chcę wrócić do domu i pobyć sama...
- Nie możesz ze mną zerwać, do cholery jasnej! Żadna panna jeszcze ze mną nie zerwała. Jeżeli powiesz komukolwiek, że to ty zakończyłaś ten związek, pożałujesz tego, zrozumiałaś?
Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona.
- W dupie mam co sobie ludzie pomyślą na twój temat. I co mi zrobisz? Porysujesz samochód albo wybijesz okno w domu? Każdy będzie wiedział, że to ty. Więc w tym momencie odsuń się ode mnie i daj mi spokój. Zrozumiałeś? Jeżeli nie, szybko załatwię ci zakaz zbliżania się do mnie. Pamiętaj o tym. - Nie patrząc na niego odeszła. Chłopak wiedział jakie mogą być konsekwencje tego co by zrobił. Jej ojciec jest zbyt silnie postawiona osobą. Postanowił więc dać sobie spokój. Jej też.
Brandi idąc do domu myślała tylko o tym, jak powiedzieć swojej macosze - Olivii, dlaczego wróciła tak późno. Pomimo tego, że była dorosła, dalej mieszkała z ojcem i jego żoną. Nienawidziła jej. Ale nie była jedyna. Jej brat nienawidził jej równie mocno jak ona. Nawet jej rodzony syn nie chciał mieć z nią zbyt wiele wspólnego. Tylko ta jej ukochana córeczka - Annie.
Gdy weszła do domu było już około 11 wieczorem. Światła były wszędzie pozapalane, a w salonie siedzieli wszyscy z wyjątkiem ojca. Po chwili zauważyła też, że jest tam policja.
- Co się dzieje? - To pytanie było skierowane do jej młodszego o cztery lata brata Ronniego.
- Gdzie jest twój telefon Brandi? - Odpowiedział pytaniem na pytanie. - Próbowaliśmy się do ciebie dodzwonić chyba od 3 godzin!
- Nie wiem, pewnie jest w pokoju. Zapomniałam go dzisiaj zabrać gdy wychodziłam. Powie mi ktoś, co tu się dzieje? - Zapytała ponownie.
- Bri... - Zwróciła się do niej macocha. - Twój ojciec... Został aresztowany. Musisz iść złożyć zeznania.
- Niby dlaczego został aresztowany? Co ten człowiek mógł takiego zrobić? - Zaczęła krzyczeć oburzona.
Nastąpiła chwila ciszy. Pierwszy odezwał się policjant stojący ciągle przy ich kominku.
- Panno Marks, nazywam się Jake Trevan. Jestem funkcjonariuszem policji w Miami. - Brandi spojrzała na niego spod ukosa. Gdyby nie to, że przyszedł porozmawiać o tym, że ojciec jest w areszcie, pewnie zaczęła by od razu flirtować.
- Dlaczego tata jest w więzieniu? - Zapytała go.
- Został aresztowany pod zarzutem fałszerstwa dokumentów. Dokumenty zostały już wysłane do prokuratury. Wiedziałaś coś o tym?
-Co?! Tata i fałszerstwo dokumentów? Śmieszni jesteście. Pewnie ktoś go wrobił. I nie, nic nie wiedziałam. - Odpowiedziała zdenerwowana Brandi.
Wszyscy w pokoju spojrzeli na nią. Nic nie mówiąc po prostu poszła do swojego pokoju.
- Bardzo za nią przepraszam... nie wiedziałam, że tak się będzie zachowywała. - Zaczęła tłumaczyć Olivia.
- Nie szkodzi. - Odpowiedział drugi policjant. - Powinniście porozmawiać w rodzinnym gronie. My już się pożegnamy. Do drzwi dojdziemy sami. Dobrej nocy życzymy.
- Dobrej nocy... - Olivia odprowadziła ich wzrokiem do drzwi. Gdy wyszli od razu zawołała Brandi, lecz dziewczyna nie chciała z nimi rozmawiać. Powiedziała, że musi to wszystko przemyśleć.
Macocha spojrzała tylko na resztę dzieci zebranych w salonie. Nie miało to sensu aby rozmawiać o tym dwa razy, więc kazała im iść spać.
Nikt wtedy nie wiedział, co zamierza zrobić Brandi...
Mam nadzieję, że się spodoba :)
Mogą trafiać się literówki, bo pisałam to dosyć szybko.
Jeżeli coś się nie podoba i powinnam to zmienić piszcie w komentarzach, na pewno wezmę wasze zdanie pod uwagę! :)
X.O.X.O
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wow ! Fajne.. tylko krótkie :(
OdpowiedzUsuńBardzo interesująca historia. :)
Ciekawa jestem jak potoczą się losy Brandi.
Więc pisz pisz.. jak najszybciej.
Bo nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :)
postaram się pisać dłuższe i bardzo się cieszę, że ci się podoba :)
UsuńCzekam na ciąg dalszy. Czytałam to w zeszycie kiedy świat nie miał do tego dostępu i widzę, że kilka rzeczy się zmieniło :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w pisaniu :)
sporo się zmieniło, ale tamte pomysły tez będę wykorzystywała do tworzenia dalszych losów Bri ;)
Usuń