czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 5


Po chwili drzwi się otworzyły. Do pokoju weszła Annie.
- Czy ty żeś zgłupiała do końca?! - Krzyczała na Brandi.
- Wyjdź stąd, albo to się dla ciebie źle skończy. Pamiętaj, że wiem o wielu rzeczach. - Odpowiedziała jej chamsko Brandi.
Po chwili patrzenia na przystojnego policjanta, Annie wycofała się z pokoju przyrodniej siostry, zamknęła drzwi i wyszła jak gdyby nigdy nic.
Brandi rozbierała się dalej, aż w końcu odezwała się.
- Poczekaj momencik... Muszę coś sprawdzić.
- Dobrze. - Cały czas patrzył za nią, jak gdyby była jakimś bóstwem.
Blondynka podeszła do drzwi i zamknęła je na klucz, a po chwili zamyślenia podeszła też do okien i zasłoniła je.
- Po co to robisz? - Zapytał ją policjant.
- Chcesz zobaczyć? - Uśmiechnęła się uwodzicielsko.
- No sam nie wiem...
- Zrobię wszystko, abyś tylko powiedział mi, jak mogę wydostać mojego ojca z więzienia... - Namiętnie szeptała mu te słowa do ucha.
- To jest karalne, Brandi. - Odpowiedział jej ze smutkiem.
- Więc możesz mnie ukarać. - Wstała i poszła po pasek od swoich spodni. - Chcesz? - Zrobiła tą swoją minę niewinnej dziewczynki.
- Brandi... Jesteś ładna, ale ja tak nie mogę. Ty możesz iść za to do więzienia, a ja mogę stracić pracę.
- Ale ja mam pomysł. I to bardzo dobry. Ale może najpierw skończymy to co chciałam zacząć?
- No ja nie wiem, czy powinniśmy... - Chłopak się lekko stresował. Znowu.
- Ale ja wiem. - Bri pchnęła go na łóżko, a potem na nim usiadła i zaczęła całować.
Ponieważ Brandi nie zdążyła się ubrać po tym, jak jej siostra weszła do pokoju, nie miała problemu z rozbieraniem się.

Na dole ciągle czekali na nich wszyscy. W między czasie, przyjechała Maggie, bo chciała porozmawiać z Bri.
- Annie, co oni robili gdy tam weszłaś? - Zapytała Olivia.
- Boże, mamo... Ile razy mam ci powtarzać, że rozmawiali? Chyba setny raz zadajesz to samo pytanie. - Córka odpowiedziała jej niechętnie.
- Może ja pójdę sprawdzić, co tak długo? - Zapytała Mag.
- O nie, Maggie. Nie będziesz chodziła po naszym domu. Ja pójdę. - Ronnie wstał i poszedł na górę.
Gdy wchodził po schodach, domyślił się, co jest grane. Rozgryzł swoją siostrę. Nie sądził, że jest zdolna do takiego poświęcenia dla własnego ojca. Nie wiedział, że dziewczyna robi to też dla własnych korzyści.

Po kilku minutach rozkoszy rozległo się głośne walenie w drzwi.
- Bri! - Krzyknął jej brat. - Długo wam tam jeszcze zajmie?
- Cholera, po co on tu przyszedł... - Powiedziała sama do siebie. - Chwila! - Powiedziała, po czym zwróciła się do policjanta. - Zapisz mi numer w telefonie.
- Mój?
- Nie, Matki Boskiej. Oczywiście, że twój, przystojniaczku! - Zaśmiała się. - Chcę to powtórzyć.
Jake uśmiechnął się do niej nieśmiało.
- Może powinnaś się ubrać, tak ja na początku? Nie chcesz chyba, żeby ktoś się zorientował.
Bri uśmiechnęła się do niego.
- A co powiesz, gdy zapytają cię o zeznania? - Zapytała uroczo.
- A co chciała byś, żebym powiedział?
- Olivia nie może nic wiedzieć. To ona powinna trafić za kratki, nie ojciec. - Nie chciała nic więcej mówić tymczasowo. - O której kończysz pracę?
- O 18. A czemu pytasz? - Spojrzał na nią zdziwiony.
- Prześle ci adres sms-em. Przyjedziesz do mnie. Ale nie tu. - Uśmiechnęła się zwycięsko. Znowu udało się jej zrobić coś na jej korzyść. - Schodzimy?
- Okej.
Gdy wyszli, Ron czekał na nich przed jej drzwiami.
- Musimy porozmawiać, Bloo. - Odezwał się pierwszy.
- Potem. Teraz jestem zajęta. I nie mów Bloo. - Odpowiedziała mu.
Bloo. Tak mówiła na nią matka, gdy była jeszcze mała. Nikt nie wiedział dlaczego.
Gdy zeszli na dół zapanowała cisza.
- Możemy jechać, Trevan? - Zapytał starszy policjant wstając z kanapy i odstawiając filiżankę z kawą.
- Oczywiście. Będziemy zwracali się jeszcze do państwa z pytaniami. - Ostatnie zdanie skierował do całej rodziny.
- Odprowadzę panów. - Zaproponowała Brandi, po czym skierowała się w stronę wyjścia.
Gdy już wyszli, ona wróciła do salonu i dopiero w tym momencie zauważyła niechcianego gościa. Mag.
- Maggie, co tu robisz? - Zapytała oschle Bri.
- Chciałam z tobą pogadać. Tak jak za dawnych czasów. Mogły byśmy? - Bri wiedziała, że Maggie tylko udaję, ale sama postanowiła udać, że jej wierzy.
- Oczywiście. - Odpowiedziała jej. - Może u mnie w pokoju?
- Mi to bez różnicy.
- Wara wchodzić do mnie. Mówię poważnie. - Warknęła na wszystkich. - Chodź. - Powiedziała do Mag.
Gdy wchodziły po schodach, obie były cicho. Gdy stanęły przed drzwiami pokoju Bri, dziewczyna wskazała koleżance, że ma wejść do środka. Gdy weszły, tym razem zamknęła od razu drzwi na klucz, po czym podeszła do okien i je odsłoniła.
- Bri... - Odezwała się Mag. - Brakuję mi tego. Nas. - Zrobiła smutną minę, ale Brandi nie nabrała się na to.
- Och, daruj sobie. Czego chcesz?
- Skąd pomysł, że mogę czegoś chcieć? - Oburzyła się Mag.
- Bo ty zawszę czegoś chcesz. Nie odzywałaś się przez 4 lata i teraz jesteś. Wróciłaś, tylko dlatego, że twoja siostra jest w szpitalu. Myślisz, że ktoś cię tu chce?! Kiedy ciebie nie było, wszystko układało się idealnie! Po Lucy było nawet widać, że już lepiej się czuję! Myślisz, że ona przez ten cały czas chodziła z uśmiechniętą buzią? Nie, do cholery jasnej! Dzisiaj już widziałam to jej spojrzenie. To samo, które pojawiało się kiedyś u niej bardzo często, gdy przypominała sobie wypadek. Ale musiałaś wrócić, i ja już wiem, że nie odpuścisz. Że będziesz robiła wszystko, aby było jak kiedyś. Chcesz, aby twoja siostra znowu próbowała zrobić coś głupiego?! - Krzyczała Brandi.
- Zamknij się! Wcale mnie nie znasz!
- Serio myślisz, że cię nie znam?!
- Tak! Zmieniłam się przez te 4 lata!
- I myślisz, że ktoś ci w to uwierzy?! - Maggie cały czas patrzyła się na nią z miną, którą Bri znała doskonale. Mag chciała, aby Bri myślała, że naprawdę się zmieniła. Ale nie wychodziło jej. - Wynoś się z mojego domu i więcej się tu nie pokazuj! - Krzyknęła podchodząc do drzwi aby je otworzyć.
- Wiesz co, Bri?! Jesteś suką! Podłą suką! - Maggie wybiegła z jej pokoju, a chwilę później do pokoju przyszła Olivia.
- Znowu się przyjaźnicie? - Zapytała.
- Ciebie chyba coś boli kobieto. Nigdy.
- Dziwne... Gdy wychodziła roześmiana powiedziała, że wkrótce znowu nas odwiedzi.
- O cholera... - Bri wybiegła ze swojego pokoju. Chwyciła za kluczyki od samochodu brata i krzyknęła. - Ron! Mike! Szybko, jedziemy!
Po chwili chłopacy stali już z Bri przed domem.
- Co jest? - Zapytał Mike.
- Jedziemy do domu Lucy. Ale najpierw do sklepu.



Rozdział 5 ;)
Dodałam wcześniej specjalnie dla Jagody ;*
Kolejny rozdział dodam najwcześniej 11, czyli w przyszły piątek, bo nie mam już nic napisane. Miałam nadzieję, że będę miała więcej czasu po powrotach ze szkoły, ale chyba się pomyliłam ;<
Miłego końca tygodnia i większości nowego ;) 

A jeżeli ktoś się nudzi, to polecam poczytać "Internat", opowiadanie mojej koleżanki.
Jak dla mnie, baaardzo wciągające ;)

X.O.X.O.

3 komentarze:

  1. Dziękuję ;*
    Szkoda, że następny rozdział będzie dopiero 11, ale będę czekać. ^^
    Rozdział bardzo fajny..
    i się wyjaśniło kto pociagnął za klamkę - to była Annie ;)
    Mag to jest zołza. xD Głupia jest. :P
    Jestem ciekawa co będzie dalej.. a jak widać, to będzie się działo. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak będziesz miała jakieś pomysły, to pisz na fb ;*

      Usuń
  2. Jaki świetny ten rozdział :D
    nie lubię tej Maggie -,-

    OdpowiedzUsuń